...czyli Islandia w swojej letniej odsłonie nie potrzebuje wielu słów, by opisać jej piękno -
- ono tam po prostu
- ono tam po prostu
JEST -
- majestatyczne, ciche, którego można doświadczyć zwłaszcza w rozległych olbrzymich
FIORDACH ZACHODNICH,
które jak nieruchome wieloryby ułożyły się przy brzegu, tworząc głęboko wcinające się w ląd zatoki
FIORDACH ZACHODNICH,
które jak nieruchome wieloryby ułożyły się przy brzegu, tworząc głęboko wcinające się w ląd zatoki
przyciągające wzrok odcieniami niebieskości
niezakłócone obecnością domków krytych darnią schowanych wśród trawiastych brzegów;
biel pokrytych śniegiem klifów,
które u podnóża stają się intensywnie zielone,
by za chwilę ustąpić miejsca łanom łubinu, który dosłownie świeci w słońcu swoimi fioletowo-białymi kwiatostanami;
i niebo, które zachwyca rozmachem chmur.
Ta cisza rozległych pustkowi czasem przerywana jest grzmotem ogromnych wodospadów, takich jak np.
Dynjandi -
- woda spływa kaskadowymi schodkami z wysokości 100 m, co czyni go czwartym najwyższym wodospadem na Islandii i najwyższym w Fiordach Zachodnich.
Z charakterystycznymi dla Islandii czarnymi wulkanicznymi plażami
kontrastuje tzw. czerwona plaża -
- gdy przyjechaliśmy na miejsce, prawdopodobnie z powodu przypływu była tylko cienką linią, która oddzielała niebo od wody, ale właściwie wygląda
to zupełnie odwrotnie -jakby niebo właśnie łączyło się z wodą - na mnie zrobiło to zupełnie oszałamiające wrażenie.
Stąd już niedaleko do
klifów Latrabjarg,
o imponującej wysokości 440 m i długości 14 km,
które są mieszkaniem dla milionów ptaków - m. in dla ślicznych
alk krzywonosych
i przesympatycznych maskonurów,
które pozwalają się fotografować z bardzo bliska.
Muszę powiedzieć, że stosunku do maskonura nikt nie pozostaje obojętny:))), jest pocieszny i milutki, zupełnie jak pluszowy teddy bear :), a o ciepłych uczuciach do niego świadczą choćby wszystkie nazwy i ksywki nadawane mu w różnych językach - braciszek z północy, morska papuga, morski klaun, papuga północy czy wreszcie angielski puffin:))), połączenie pingwina z papugą w jego przypadku też się nasuwa:)).
Moja koleżanka stwierdziła, że angielska nazwa jest bardzo adekwatna, ponieważ jest on taki "pufaty":))) i jest dla niej pierzastym odpowiednikiem pluszowego misia :))).
Nie sposób się całkowicie nie zgodzić!:)))
I dla miłośników puffinów jeszcze kilka ciekawostek o jegomościach z lokalnego islandzkiego przewodnika:
Na koniec Fiordy Zachodnie przypomniały nam o swoim mglistym, chłodnym charakterze i zupełnie z zaskoczenia pożegnały nas takimi niesamowitymi widokami.
Ale to jeszcze nie koniec naszej letniej islandzkiej sagi -
- do zobaczenia w drugiej części:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz