Lelów - synagoga oraz grób Cadyka Dawida Bidermana
Rabin Dawid Biderman już za życia był bardzo szanowany przez społeczność żydowską - stąd nadano mu tytuł "cadyk, czyli "sprawiedliwy".
Na początek kilka zdań o jego osobie, zaczerpniętych ze strony:
Grób cadyka
nazywany jest z hebrajskiego "ohel", czyli namiot.
Grób Cadyka Lelowera znajduje się w Lelowie przy ulicy Ogrodowej,
prowadzą do niego umieszczone co kilkaset metrów tabliczki.
Przy okazji z uśmiechem zauważyliśmy, że im bardziej zbliżaliśmy się do ohelu,
tym większą ilość metrów pokazują owe tabliczki;), ale trafić jest naprawdę łatwo.
prowadzą do niego umieszczone co kilkaset metrów tabliczki.
Przy okazji z uśmiechem zauważyliśmy, że im bardziej zbliżaliśmy się do ohelu,
tym większą ilość metrów pokazują owe tabliczki;), ale trafić jest naprawdę łatwo.
Dawid Biderman zmarł w 1814 roku, wówczas wybudowano dla niego pierwszy ohel,
który niestety zaraz na początku II wojny światowej został zniszczony.
Na jego miejscu powstał sklep Gminnej Spółdzielni wraz z magazynem.
Dopiero w latach 80-tych XX wieku Fundacja Rodziny Nissenbaumów rozpoczęła poszukiwania grobu i pod magazynem odnaleziono szczątki cadyka
(czaszkę, kości rąk i nóg), których autentyczność potwierdziły analizy wykonane
na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie.
Wówczas powstał skromny ohel, a w latach 20-tych XXI wieku wybudowano ten,
który w obecnym kształcie możemy oglądać do dziś.
Mieści się on na cmentarzu żydowskim - to ten ogrodzony, uporządkowany teren
za budynkiem, skrywający w ziemi szczątki mieszkających kiedyś w Lelowie Żydów;
obecnie rośnie tam tylko trawa, a kilka odnalezionych elementów macew umieszczono
na ziemi w pobliżu budowli.
Po przyjściu na miejsce kręciliśmy się trochę po uliczce, robiąc zdjęcia i zastanawiając się, czy będzie możliwość zobaczenia grobu w środku. Ponieważ był zamknięty, a na drzwiach nie było żadnej informacji, nie mieliśmy wielkich nadziei.
Jednak po chwili pojawił się pewien pan (jak się po chwili okazało mieszkaniec Lelowa), który zapytał, czy jesteśmy zainteresowani odwiedzeniem grobu i synagogi.
Oczywiście byliśmy.
Najpierw zaprowadził nas do niepozornego budynku naprzeciwko ohelu,
który okazał się być skromną
synagogą.
Oprócz głównego pomieszczenia modlitewnego, zobaczyliśmy też mykwę,
czyli pomieszczenie służące do rytualnych obmyć i inne pomieszczenia, służące Chasydom przyjeżdżającym tu corocznie, by uczcić kolejną rocznicę śmierci swojego Cadyka.
Nasz pan przewodnik ciekawie opowiadał o zwyczajach żydowskich i zasadach obowiązujących w religii żydowskiej, wplatając w to fakty z własnego doświadczenia.
Otóż do małego Lelowa przyjeżdża do grobu cadyka w okolicach stycznia i lutego kilkaset chasydzkich Żydów i wtedy miejscowość zmienia się nie do poznania, a ponieważ nie ma hotelu w Lelowie, mieszkańcy zapraszają gości do swoich domów.
Przewodnik wspomniał też o pewnej ciekawostce - po przyjeździe Żydzi oddają swoje telefony komórkowe do depozytu, by ich nie kusiły i nie rozpraszały w czasie święta,
a korzystać mogą z telefonów analogowych, które znajdują się w przedsionku wejścia
do synagogi, podobnie jak bardzo solidna skarbona z równie solidnym i wyrafinowanym zamkiem, służąca oczywiście do składania ofiar pieniężnych.
Jak wygląda chasydzkie świętowanie można zobaczyć na stronie z bardzo ciekawymi zdjęciami i tekstem, do której link przesyłam poniżej, a żeby doświadczyć tego osobiście, można wybrać się tam samemu (o ile dobrze pamiętam, w przyszłym, t.j. 2019 roku,
obchody rozpoczną się 19 stycznia).
Nieco więcej (naprawdę ciekawych informacji) o samych chasydach - historii i zwyczajach tego ruchu religijnego w obrębie judaizmu znajduje się w linku poniżej:
Cztery lata temu, w 100 rocznicę śmierci Dawida Bidermana święto trwało aż tydzień,
a świętujący chcieli m. in. palić ogniska na ulicach, na co nie zgodziły się miejscowe władze, gdyż zagrażało to bezpieczeństwu - w zamian postawiono metalowe kosze z węglem, żeby można było się ogrzać. Poza tym w centrum Lelowa rozkładany jest namiot, w którym Chasydzi tańczą i śpiewają. Tak samo wyrażają swoją radość wewnątrz grobu Cadyka,
ale ze względu na ograniczoną ilość miejsca przenoszą się później do namiotu.
Oczywiście przyjeżdżają tylko mężczyźni i tylko oni mają wstęp do tego namiotu,
kobiety jedynie z daleka mogą obserwować całą uroczystość.
Drugi namiot, również ogrzewany ciepłym powietrzem, stawiany jest obok synagogi,
gdzie nocuje część przyjezdnych.
Ogólnie wszystkie pomieszczenia wyglądały bardzo skromnie, a niektóre
wręcz na wymagające remontu lub przynajmniej odświeżenia.
Po zwiedzeniu synagogi inna mieszkanka Lelowa, opiekująca się ohelem,
udostępniła nam wnętrze ohelu.
Weszliśmy na piętro po dość stromych schodach i w niewielkim pomieszczeniu
mogliśmy z bliska oglądać marmurowy grób Dawida Bidermana.
Bardzo ciekawa jest konstrukcja grobu - jest on umieszczony na piętrze tak, by w żaden sposób nie stykał się z cmentarzem, gdyż w przeciwnym przypadku odwiedzający go pobożni Żydzi zaciągaliby tzw. nieczystość rytualną,
która przeszkodziłaby we właściwym obchodzeniu rocznicy.
**************
Tradycje żydowskie są nadal żywe w Lelowie, gdyż w miesiącach wakacyjnych,
zazwyczaj w sierpniu odbywa się inne wydarzenie - Święto Ciulimu i Czulentu.
Ma na celu przypomnienie, że kiedyś kultura polska i żydowska przenikały się wzajemnie
i uzupełniały, tworząc niepowtarzalny klimat Lelowa.
Jednak do dziś widocznym znakiem tego są potrawy nadal przygotowywane
przez gospodynie z Lelowa i okolic, czyli czulent i ciulim.
Czulent to tradycyjna potrawa żydowska spożywana w szabat
(więcej o tej tradycji w pierwszym linku poniżej),
a ciulim to jego polska wersja. choć mocno różni się od tej pierwszej.
Mieliśmy okazję przekonać się o tym organoleptycznie -
- mianowicie spróbowaliśmy obu dań, postanawiając w ten sposób, choć w części,
jeszcze bardziej poczuć klimat żydowskiego sztetla.
Muszę potwierdzić, że nie są do siebie podobne
(wbrew temu, co nieraz pisze się o nich), ale obie smaczne i warte spróbowania.
Zamieszczone powyżej przepisy na oba dania znalezione w internecie,
niewątpliwie odzwierciedlają procedurę, której efektem końcowym są dania,
których mieliśmy okazję spróbować w Lelowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz