wtorek, 14 maja 2019

N jak nautical miles

...czyli mile morskie dzielące kilka wybranych wysp greckich od portu w Pireusie, 
a następnie od siebie nawzajem. 
Mile te pokonała dzielnie nasza jednostka pływająca w postaci 
M/V Celestyal Olympia
Myślę, ze warto przywołać wszystkie jej zalety:):

ładowność: 37, 5 ton
długość: 214, 8 m
szerokość: 28,4 m
zanurzenie: 7 m
prędkość: 17 węzłów
ilość pokładów pasażerskich: 10
ilość kabin: 724
liczba członków załogi: 540




Słowem - całkiem spore pływające miasteczko:)

Zaokrętowaliśmy się w ateńskim porcie Pireus i codziennie pokonywaliśmy fale 
Morza Śródziemnego, płynąc wyznaczonym wcześniej kursem pod czujnym okiem 
kapitana, bosmana i wszystkich oficerów:), 
wysiadając i wsiadając na pokład na wybranych wyspach.

Pireus - Mykonos - 96 Nm

Wyspa należąca do archipelagu Cyklad - jej stolica Chora byłaby bardzo urokliwa, gdyby nie tłumy turystów, którzy przewalają się niesamowicie wąskim nabrzeżem, pełnym maleńkich kawiarenek w kierunku widocznych na szczycie wzgórza zabytkowych wiatraków. Przejście jest tak wąskie (dosłownie na dwie stopy) i niczym nie oddzielone od morza, że naprawdę trzeba uważać, żeby nie wpaść do morza z jednej strony lub z drugiej nie zrzucić filiżanek ze stolików ustawionych tuż tuż - zresztą zdarzyło się, ze ktoś zawadził o jeden ze stolików i stłukł jakieś naczynie, ale obsługa wydawała się zupełnie do tego przyzwyczajona.

Na Mykonos spotykamy pierwsze malownicze wiatraki, 
które są wszechobecne na wszystkich wyspach, które odwiedzimy. 
Oczywiście w przeszłości, by mogły spełniać swoją funkcję, były wyposażone w kawałki płótna rozpięte pomiędzy ramionami.








Mykonos - Kusadasi (Efez) w Turcji - 99 Nm

Efez to największe ruiny miasta z czasów rzymskich na terenie Turcji i pozostałości drugiej co do wielkości biblioteki (po tej w Aleksandrii) starożytnego świata.








Kusadasi - Patmos - 50 Nm

Wyspa, na którą został zesłany św. Jan i gdzie miał wizje, według których została spisana Apokalipsa - ostatnia Księga Nowego Testamentu. Na wzgórzu znajduje się obecnie klasztor prawosławny, a poniżej jest grota, w której św. Jan doświadczył objawień.






Patmos - Rodos - 111 Nm

Jest to jedna z wyspo archipelagu Dodekanez

Chyba najbardziej kojarzy się z tzw. 
Kolosem Rodyjskim
czyli jednym z siedmiu cudów świata.
Kolos niestety nie przetrwał do naszych czasów, wg opisów był to posąg boga Słońca, ustawiony prawdopodobnie w porcie w 290 r. p.n.e., 
miał około 35 m wysokości. 
O jego ogromie świadczy fakt, że dorosły człowiek 
nie był w stanie objąć kciuka Kolosa.



Historia Rodos związana jest bardzo mocno 
z Zakonem Joannitów.
To inaczej Zakon Szpitalników od św. Jana, który został założony do pomocy pielgrzymom w Ziemi Świętej przez włoskich kupców z Amalfi w 1048 r. Po zwycięstwach wypraw krzyżowych bronili Grobu Pańskiego, a po utracie Jerozolimy przez chrześcijan przenieśli się do Akry, następnie na Cypr, a po dwuletnim oblężeniu, w 1309 r. zdobyli Rodos. 
Członkowie zakonu pochodzili z różnych krajów, więc zostali podzieleni na 8 grup językowych, z których każda miała swoją kwaterę zarządzana przez tzw. bajlifa. Kwatery te znajdowały się na ulicy Rycerskiej. W 1312 r. joannici przejęli wielkie włości należące do zakonu templariuszy, którzy popadli w konflikt i niełaskę króla Francji i papieża i zostali rozwiązani.
Zakon św. Jana przetrwał do naszych czasów i jego obecna nazwa brzmi 
Suwerenny Rycerski Zakon Szpitalny św. Jana z Jerozolimy, z Rodos i z Malty. 
Uznawany jest przez ok.100 krajów, w tym Polskę, jako podmiot prawa międzynarodowego bez własnego terytorium. Jego siedziby w Rzymie i na Malcie mają status eksterytorialności. 
(wg przewodnika "Grecja" wyd. Bezdroża)






Rodos - Kreta (Heraklion) - 166 Nm

Jest największą wyspą Grecji, ma długość 260 km i szerokość do 62 km. 
Ze względu na krótki pobyt na wyspie mieliśmy okazję odwiedzić jedynie pozostałości 
pałacu minojskiego w Knossos. 


"16 marca 1900 Anglik, sir Arthur John Evans zakupił kawałek ziemi na Krecie, licząc że odkryje ślady starożytnych mieszkańców największej greckiej wyspy. I się nie pomylił. To, co znalazł okazało się jednym z największych odkryć w historii światowej archeologii.
A wydarzenia mogły potoczyć się zupełnie inaczej.

Schliemann kontra Evans
W 1886 r. Heinrich Schliemann, opromieniony sławą odkrycia Troi udał się na Kretę, aby kupić wzgórze, na którym zgodnie z tradycją miało się znajdować Knossos, ale transakcja nie doszła do skutku, ponieważ chytry właściciel próbował oszukać archeologa-amatora. Kilkanaście lat później na wyspę przybył Artur Evans. To on kupił wzgórze i zabrał się do systematycznej pracy wykopaliskowej. Wkrótce doszło do wielkiej sensacji. Anglika uznano za najszczęśliwszego odkrywcę świata. W roku 1900sir Artur Evans rozpoczął wielkie prace przy rekonstrukcji zabytku. Poświęcił na to 30 lat swego życia i ogromny majątek. 

Skarby odkryte w Knossos 
W podziemiach znalazł wielkie magazyny z amforami, w których gromadzono żywność, w jednej z sal zachował się tron królewski. Na terenie wykopalisk udało się odkopać również setki tabliczek pokrytych pismem linearnym. Ale najwięcej o życiu starożytnych mieszkańców Krety mówiły zachowane freski. Przedstawiają przesuwających się w łanach lilii młodych chłopców i dziewczęta, kuropatwy siedzące w sitowiu, dziki goniące za zającami i delfiny pływające w morzu.
- Dzisiejszy turysta ogląda rekonstrukcję budowli z czasów jej największej świetności - słyszymy w audycji. - W tym 5-cio piętrowym budynku na terenie 3 ha znajdowało się ok. 1300 pomieszczeń. Podstawą całego układu były dziedzińce, wokół nich planowano zabudowę. Pomieszczenia były ogrzewane, a woda do łazienek sprowadzana była rurami, wykonanymi z ceramiki.

Mit o Dedalu, Minosie i labiryncie
Istnieje bardzo wiele mitów związanych z historią Krety. Jeden z nich dotyczy porwania przez Zeusa pięknej córki władcy Kannan – Europy. To ona zrodziła potem dwóch synów., w tym Minosa, legendarnego władcę wyspy i twórcę jej potęgi. 
To Minos kazał zbudować słynny labirynt dla groźnego i złowieszczego Minotaura. Według mitologii miał się on znajdować pod pałacem w Knossos. 
- W Atenach panowała powszechna żałoba – słyszymy w audycji. - Oto przyjechali z Krety, od króla Minosa posłowie z żądaniem dorocznego haraczu. Straszny to był haracz: 7 dziewcząt i 7 chłopców wybierano losem z rodzin obywatelskich, aby ich zawieźć na żer dla kreteńskiego potwora o byczej głowie – Minotaura. Tezeuszoświadczył, że pojedzie zabić owo chciwe krwi monstrum. Kiedy Tezeusz pojawił się na dworze Minosa, wszystkie oczy patrzyły nań złowrogo i podejrzliwie. Tylko córka królewska, Ariadna patrzyła nań inaczej. Miłość królewny ocaliła Tezeusza."

źródło: www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/802782,Palac-w-Knossos







Kreta - Santorini - 67 Nm - powrót na Cyklady

Wyspa Santorini jest ciekawa z wielu powodów, oto kilka z nich:

*jest w połowie zatopionym kraterem wulkanu

*"Tutejsze zachody słońca czynią poetów bezrobotnymi" - tak mawiał brytyjski pisarz Lawrence Durell


*spotkaliśmy na niej niesamowicie miłą parę Meksykanów, 
którzy, jak się okazuje 
- byli w Polsce, ale to jeszcze nic 
- byli w Krakowie - to oczywiste, ale to jeszcze nic 
- byli w Katowicach! 
Razem z nimi udajemy się na poszukiwanie niebieskich kopułek kościołów - wizytówki wyspy - jednak okazuje się, że te najbardziej okazałe są w w miejscowości Oia, a my jesteśmy w Fira, ale mimo to wspólnymi siłami udaje nam się odnaleźć kilka i tu!







Santorini - Pireus - 131 Nm - powrót do portu, rozstanie ze statkiem, którym w ciągu ostatniej doby mocno bujało i po zejściu z rozkołysanego pokładu jesteśmy już na kontynentalnej części Grecji, gdzie oczywiście Aten ominąć się nie da, a w nich Akropolu.

Ateny - Akropol

(tu się nie rozpisuję, jeśli jesteście ciekawi, zerknijcie, proszę, do wcześniejszego wpisu z Grecji)







I następnie mostem nad Kanałem Korynckim 
(również więcej w poprzednich wpisach)


udajemy się do starożytnego Koryntu.
(opis jak wyżej)




Nowością na naszej tegorocznej trasie jest 
Vrachati -
- miejscowość wypoczynkowa po zachodniej stronie Kanału nad Zatoką Koryncką.
Jej główną atrakcją są cudownie puste plaże w pochmurny dzień, który tam spędzamy - wspaniały odpoczynek od słońca i tłumów turystów. Towarzyszą nam tylko przepiękne kwiaty wyrastające wprost z kamienistej plaży oraz niezwykle przyjazne i spragnione towarzystwa i pieszczot psy. Jeden z nich towarzyszy nam dość długo, leżąc u naszych stóp i czujnie pilnując nas jak swoich właścicielek - jest przemiły, mądry, zadbany, choć raczej bezpański i kiedy musimy opuścić plażę, czynimy to z ciężkim sercem, gdyż trudno nam się rozstać z naszym przyjacielem, który odprowadza nam prawie aż pod sam hotel. Dodam, że robił to wszystko zupełnie bezinteresownie i z czystej miłości, ponieważ wcale nie był głodny. Teraz całkowicie rozumiem dwóch moich kolegów z pracy, którzy swego czasu wrócili z Grecji ze swoimi nowymi psimi przyjaciółmi!