niedziela, 11 listopada 2018

M jak Mikołaj Rej

... i (nie tylko) jego Nagłowice... -

- a zatem znajdujemy się już w województwie świętokrzyskim, w regionie zwanym Ponidzie.


"W niewielkich Nagłowicach niedaleko Jędrzejowa w województwie świętokrzyskim, zachował się zagubiony wśród starodrzewia uroczy
dworek Walewskich 
z końca XVIII wieku, który stoi w miejscu wcześniejszego dworu Rejów, którego dziedzicem w XVI wieku był słynny pisarz 

Mikołaj Rej (...).

To przecież właśnie w Nagłowicach ten genialny samouk i ojciec piśmiennictwa polskiego spędził znaczną część swojego życia.


W 400 rocznicę śmierci Mikołaja Reja utworzono tutaj, w tym dworku biograficzne Muzeum poświęcone jego pamięci. Mieści się w nim wystawa reprodukcji i drzeworytów związanych 
z życiem i twórczością Mikołaja Reja. Na tych drzeworytach można czytać fragmenty dzieł tego wybitnego przedstawiciela polskiego odrodzenia. 
Dworek znajduje się na Świętokrzyskim Szlaku Literackim."

(tekst - źródło: www.polskieszlaki.pl)

*********

Niestety w sobotę dworek był zamknięty i mogliśmy zobaczyć go jedynie z zewnątrz.








Dworek położony jest w parku zorganizowanym w stylu angielskim, gdzie rosną między innymi stare dęby, kasztanowce i ciekawe krzewy - 
perukowce 
- widoczne na zdjęciu poniżej.



***********

"Mikołaj Rej, który uważał, że w Polsce powinniśmy się posługiwać językiem polskim, sam zresztą czynił to z wielką swadą.
Zapraszam was więc do dworku Mikołaja Reja, który mieści się w znakomicie utrzymanym parku. Od razu uprzedzam, że dworku nie wybudował Mikołaj Rej. Budynek, powstał znacznie później bo w roku 1800, a dziś mieści się w nim muzeum autora słynnej "Rozprawy między trzema osobami: Panem, Wójtem i Plebanem."


Niemniej, jak się dowiaduję od dyrektor dworku Lidii Titow, Rej bardzo dobrze na tych terenach gospodarzył - spławiał zboże, skupował ziemię, z zyskiem ją sprzedawał i nieźle zarządzał swoją kiesą, tak, że pod koniec życia był właścicielem kilku wsi. Miał więc z czego utrzymać ośmioro dzieci.



Rej był przy tym człowiekiem ogromnie lubianym i bardzo towarzyskim. W dworku możecie przeczytać list opata sieciechowskiego Mikołaja Wereszczyńskiego, który opisuje co Rej jadał i pijał - pierwsza z czterech stron listu wymienia tylko to co nasz poeta zjadał na śniadanie!



Pod tym względem Mikołaj Rej nie był wyjątkiem, tak się wtedy jadło i piło . Rej, kiedy przyjeżdżał z wizytą  - jak pisze opat - "nie wyjechał z tego domu, aż wypił z gośćmi i gospodarzami wszystko". Znał jednak te nasze narodowe przywary i potrafił  z nich żartować."


(tekst - źródło: https://www.rmf.fm/bajeczna-polska/show,304,naglowice-dworek-mikolaja-reja.html)
************************
Poniżej link do bardzo ciekawej strony o życiu i twórczości Reja, który pisał tylko w języku polskim i chlubił się właśnie tym, że podróżując, nigdy nie opuścił granic Polski.

Żeby zachęcić do kliknięcia w link:
wspomnę może tylko pseudonim, jakim posługiwał się nasz poeta:
Ambroży Kurczbok Rożek
(zdjęcie-źródło: www.wikipedia.pl)

***********************


Spacerując po parku, za drzewami można dostrzec piękny  kościół parafialny w Nagłowicach.


 




*****************

Ale to, co najlepsze zostało na koniec -

-  jest to coś, co mnie zupełnie zaskoczyło, 

ponieważ od czasów szkolnych zupełnie inaczej rozumiałam 

najsłynniejsze chyba zdanie Mikołaja Reja:


"A niechaj narodowie wżdy postronni znają, 
iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają".


Znalazłam interpretację tego znania na stronie i cytuję ją w całości:

https://polszczyzna.pl/polacy-nie-gesi/

"Polacy nie gęsi ...

 Co Rej miał na myśli?

Z poniższego tekstu dowiecie się, o co w istocie chodziło Rejowi – ojcu języka polskiego – w słynnym zdaniu: „A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają”. Z pewnością Mikołaj Rej z Nagłowic nie namawiał jedynie do tego, by nie być głupią gąską…





Słynne słowa Reja pochodzą z wiersza „Do tego, co czytał” z 1562 r. Na początku wyjaśnijmy wszelkie archaizmy.
  • Wżdy” znaczy „jednak” lub „w końcu”.
  • Postronni”, czyli obcy.
  • Gęsi” u Reja to według wielu językoznawców nie rzeczownik, a przymiotnik. Jaki? Gęsi.
  • Iż” to spójnik, synonim „że”.

Język gęsi to gęganie. Językoznawcy łączą wyrażenie „język gęsi” z łaciną. W czasach Reja po łacinie pisano gęsim piórem. A może dla większości ludzi łacina była wtedy językiem niezrozumiałym, przypominającym gęganie?

Niektórzy badacze języka zauważają, że w oryginale Rej użył wielkiej litery w słowie „Gęsi”. Przypadek? Nie sądzimy. Gęś na nazwisko miałby czeski reformator i reformator języka Jan Hus, gdyby urodził się w Polsce. A wiemy, że w czasach Reja czeszczyzna była wyjątkowo modna. Pisał o tym Łukasz Górnicki w „Dworzaninie polskim” (...).






Zagadka Reja do dziś nie została rozstrzygnięta. Wiemy na pewno, że Rej był krzewicielem literackiej polszczyzny, i bez znaczenia pozostaje fakt, czy w słynnym zdaniu miał na myśli czeszczyznę czy łacinę. Był miłośnikiem języka polskiego i o to właśnie mu chodziło. Przestrzegamy jedynie przed cytowaniem słów Reja ograniczających się tylko do „Polacy nie gęsi”."

***********************

Ahoj! :)

****************



sobota, 10 listopada 2018

M jak miejsce z historią - Lelów cz.2

Lelów
- choć dziś niewielkie miasteczko, myślę, że zasługuje na więcej niż tylko kilka słów - stąd nieco dłuższy opis poniżej, zacytowany w całości ze strony internetowej Gminy Lelów. 

A na początek kilka słów - kluczy, aby zachęcić do przeczytania tego opisu, ponieważ z Lelowem
 wiążą się nazwiska takich osób, jak 
Kazimierz Wielki
Adam Chmielowski
wspomniany wcześniej Dawid Biederman 
oraz Ignacy Trenda
O tym ostatnim będzie nieco więcej pod koniec tego wpisu.

****************************

"Poświadczone źródłowo dzieje średniowiecznego Lelowa biorą swój początek od bulli papieża Celestyna III z 1193 r. Papieski dokument wspomina o „targach i karczmie”, które znajdowały się na terenie dzisiejszej wsi Staromieście (Stary Lelów). Doniosłym wydarzeniem w dziejach Starego Lelowa była konsekracja w 1267 r. Pawła z Przemankowa na biskupa krakowskiego. Powstanie miasta Lelowa w jego dzisiejszej lokalizacji w zasadniczy sposób związana jest z wybudowaniem przez Konrada, księcia mazowieckiego w 1246 r. drewnianego grodu, umiejscowionego na wzniesieniu opasanego rzeką Białką. O wyborze miejsca zdecydowały zapewne wysokie walory obronne.
W latach 1260-1261 gród został mocno zniszczony, a na przełomie XIII i XIV w. przez krótki okres czasu został opanowany przez wojska czeskie. Walka z czeskimi Przemyślidami sprawiła, że książę Władysław Łokietek uczynił z Lelowa główną bazę wypadową w kierunku Krakowa. Dzięki Łokietkowi Lelów uzyskał status osobnej kasztelanii, a lelowscy mieszczanie otrzymali z rąk księcia liczne posesje w Krakowie.
Translokacja Lelowa i założenie miasta na prawie magdeburskim przeprowadzone zostały w latach 1340/41 z inicjatywy króla Kazimierza Wielkiego. Ostatni z Piastów odrestaurował lelowski zamek i otoczył go murami. Pierwszym lelowskim wójtem został Wisław. Działania protekcyjne króla oraz nadane przywileje zapewniły miastu znaczący rozwój gospodarczy. Przywileje te były potwierdzane przez kolejnych władców Polski. W 1345 r., w czasie wojen Kazimierza Wielkiego z królem Czech Janem Luksemburskim, powracająca z nieudanego oblężenia Krakowa kolumna wojsk czeskich podeszła pod Lelów. Wówczas rycerstwo polskie "dążących ku Lelowowi u wsi Białej doścignąwszy (...) wszystek lud najtęższy i najwaleczniejszy z łatwością rozbiło i pokonano". Na XIV stulecie datuje się również budowę lelowskiego kościoła pw. św. Marcina, biskupa z Tours oraz ufundowanie klasztoru franciszkanów.
      
Zamek Królewski w Lelowie z XIV wieku (według rekonstrukcji Z. Lisa).                                     
Od 1392 r. na mapie Królestwa Polskiego pojawił się powiat lelowski, będący nową jednostką sądowo-administracyjną mieszczącą się w granicach województwa krakowskiego (początkowo funkcjonował jako powiat lelowsko-żarnowiecki). Jego całkowity obszar wynosił 3180 km2.  Na początku XVII w. w powiecie lelowskim znajdowało się 13 miast, w tym 5 królewszczyzn. W swoim kształcie powiat lelowski przetrwał do 1792 r.
Średniowieczny Lelów był znaczącym ośrodkiem miejskim. W XV stuleciu miasto liczyło około 1500 mieszkańców. Na podstawie poboru podatku zwanego „pogłównym” z 1520 r. Lelów znalazł się w grupie miast II kategorii tj. średnich razem m.in. z Tarnowem, Gnieznem i Radomiem. Według pomiarów przeprowadzonych w 1823 r. powierzchnia otoczona murem miejskim wynosiła około 7,5 ha. Niezwykle ważną rolę w rozwoju miasta odgrywało rzemiosło. Najbardziej rozwinięty był cech sukienniczy, który w XVI w. liczył 11 mistrzów. W Lelowie swoją produkcję rozwijali także przedstawiciele innych rzemiosł m.in. szewcy, krawcy, kuśnierze, piekarze, bednarze oraz piwowarzy.
Dzieje nowożytnego Lelowa związane są z obecnością społeczności żydowskiej. Pierwszą wiadomość na ich temat dostarcza lustracja przeprowadzona w 1564 r. W tym okresie miasto zamieszkiwało prawdopodobnie 6 rodzin żydowskich.
XVII wiek przynosi powolny regres w rozwoju miasta. Lelów trawiony był pożarami, z których najgroźniejszy w skutkach miał miejsce w 1638 r. Duże zniszczenia dla miejskiej infrastruktury przyniósł najazd wojsk szwedzkich z lat 1655-1660. Upadek znaczenia miasta uwidocznił się również w przemianach struktury zawodowej ludności. Osiemnastowieczne lustracje wspominają jedynie o trzech cechach rzemieślniczych: szewskim, piekarskim i rzeźniczym. W końcu XVIII w. w Lelowie istniało 110 domów, a życie ekonomiczne miasta opierało się głownie na produkcji rolniczej.
Plan miasta Lelowa z 1823 roku.
Po trzecim rozbiorze (1795 r.) Lelów znalazł się w granicach pruskiej prowincji Nowy Śląsk, następnie wszedł w skład Księstwa Warszawskiego (lata 1807-1815), a po jego upadku włączono go do Królestwa Polskiego, połączonego unią personalną z Rosją. Kolejne lata przyniosły gospodarczą stagnację i potwierdzały dalszy upadek Lelowa. W pierwszej połowie XIX rozebrano klasztor franciszkanów i zburzono mury miejskie.
Okres powstania styczniowego 1863-1864 związany był z aktywnością polskich oddziałów operujących w okolicach Lelowa. 30 września 1863 r. w pobliżu wsi Mełchów powstańcy stoczyli bitwę z kolumną wojsk rosyjskich. W walce zginęło około 70. uczestników powstania. Na mocy ukazu carskiego z 1 czerwca 1869 r. Lelów utracił prawa miejskie i podobnie, jak wiele innych niewielkich miejscowości znajdujących się na obszarze zaboru rosyjskiego przekształcony został w osadę.
Niezwykle trudny dla Lelowa i jego mieszkańców był początek II wojny światowej W dniach 3-4 września 1939 r. wojska niemieckie zamordowały 15 osób oraz spaliły większość zabudowań mieszkalnych i gospodarczych. Spalony i obrabowany został lelowski kościół parafialny. Okres niemieckiej okupacji wiąże się również z zagładą żydowskiej społeczności Lelowa, która została deportowana do obozu zagłady w Treblince w 1942 r.
Lata powojenne – w szczególności okres po 1989 r. – przynoszą powolny rozwój Lelowa. Rozwinęło się budownictwo jedno i wielorodzinne, powstał Gminny Ośrodek Kultury, budynek władz Gminy Lelów, nowy stadion, nowoczesna szkoła z halą sportową, żłobek, Dom Pomocy Społecznej oraz Gminne Targowisko. W miejscowości pojawiły się nowe przedsiębiorstwa handlowe oraz zakłady usługowe. Lelów stał się również ważnym miejscem na kulturalnej mapie powiatu częstochowskiego oraz województwa śląskiego.
Przeszłość Lelowa i okolic wiąże się z życiem i działalnością znaczących postaci historycznych:
Daniel Sygoniusz (1563-1638) – syn lelowskiego mieszczanina, proboszcz parafii w Lelowie i Staromieściu, wieloletni rektor Akademii Krakowskiej
Dawid Biderman (1746-1814) – Żyd z pochodzenia oraz wyznania, cadyk i zarazem jedna           z najciekawszych osobowości ruchu chasydzkiego
Walenty Zwierkowski (1788-1859) – wójt Białej Wielkiej, uczestnik wojen napoleońskich, powstania listopadowego, działacz Wielkiej Emigracji i współtwórca ustawy sejmowej z 1831 r. wprowadzającej biało-czerwoną barwę narodową
Adam Chmielowski (1845-1916) – uczestnik powstania styczniowego, ciężko ranny w bitwie pod Mełchowem w 1863 r., malarz, założyciel zgromadzenia Braci i Sióstr Posługujących Ubogim, znany jako Brat Albert, kanonizowany w 1989 r.
Ignacy Trenda (1882-1939) – mieszkaniec Lelowa, który we wrześniu 1939 r. odmówił podpalenia kościoła w Lelowie i zginął z rąk żołnierzy niemieckich; w 2003 r. rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny
Adam Kozłowski (1943-2005) – urodzony w Turzynie zakonnik, doktor teologii, malarz i wieloletni opat Opactwa Benedyktynów w Tyńcu
(opracował: Zbigniew Bryła – wiceprezes Lelowskiego Towarzystwa Historyczno-Kulturalnego im. Walentego Zwierkowskiego)"

(źródło: https://www.lelow.pl/kategorie/historia_gminy)


*****************


Odwiedziliśmy kościół parafialny
będący niemym świadkiem tragicznych wydarzeń, 
które rozegrały się tu w pierwszych dniach września 1939 r., 
o czym jest również wzmianka w powyższym tekście. 
Nasz przewodnik po żydowskich zabytkach Lelowa opowiedział nam jednak więcej szczegółów związanych z tą historią. 
Jeden z mieszkańców Lelowa - Ignacy Trenda był zmuszany przez hitlerowców do podpalenia krzyża znajdującego się w kościele. 
Kiedy odmówił, został zastrzelony 
(pomnik upamiętniający jego i 15 innych osób znajduje się tuż obok kościoła), 
a jeden z Niemców podłożył ogień - ku jego zdziwieniu, krzyż nie spalił się, 
jednak kościół został podpalony, a krzyż do dziś znajduje się w głównym ołtarzu. 





Na ścianie kościoła zachowano również ślady po niemieckich kulach, 
które wystrzelono w kierunku bohaterskich mieszkańców Lelowa.


Fragment dawnej zewnętrznej ornamentyki kościoła



Odwiedziliśmy też stary cmentarz w Lelowie, bardzo ciekawie i nietypowo położony 
na bardzo stromym, dziś osypującym się już niestety zboczu, gdzie znajduje się 
grób powstańców styczniowych i inne bardzo stare nagrobki.

*******************

W okolicy znajduje się też miejscowość 
Biała Wielka 
(wbrew nazwie niewielka) ze zrujnowanym nieco Pałacem Zwierkowskich 
(Zwierkowscy to dość znany polski ród, do którego należała znaczny majątek ziemski 
złożony z Białej Wielkiej, Drochlina i Turzyna)
ze starym drewnianym  młynem, dziś już niestety nieczynnym, położonym nad malowniczo wijącą się Białką Lelowską i jej małymi rozlewiskami. 
Jest to bardzo urokliwy zakątek odkryty przez przypadek (czytaj - przez szczęśliwe w tej sytuacji pomylenie kierunku jazdy...;))


Warto odkrywać dla siebie takie miejsca!









M jak miejsce z historią - Lelów cz.1

Lelów - synagoga oraz grób Cadyka Dawida Bidermana

Rabin Dawid Biderman już za życia był bardzo szanowany przez społeczność żydowską - stąd nadano mu tytuł "cadyk, czyli "sprawiedliwy".  

Na początek kilka zdań o jego osobie, zaczerpniętych ze strony:





Grób cadyka 
nazywany jest z hebrajskiego "ohel", czyli namiot. 

Grób Cadyka Lelowera znajduje się w Lelowie przy ulicy Ogrodowej, 
prowadzą do niego umieszczone co kilkaset metrów tabliczki. 
Przy okazji z uśmiechem zauważyliśmy, że im bardziej zbliżaliśmy się do ohelu, 
tym większą ilość metrów pokazują owe tabliczki;), ale trafić jest naprawdę łatwo. 

Dawid Biderman zmarł w 1814 roku, wówczas wybudowano dla niego pierwszy ohel, 
który niestety zaraz na początku II wojny światowej został zniszczony. 
Na jego miejscu powstał sklep Gminnej Spółdzielni wraz z magazynem. 
Dopiero w latach 80-tych XX wieku Fundacja Rodziny Nissenbaumów rozpoczęła poszukiwania grobu i pod magazynem odnaleziono szczątki cadyka 
(czaszkę, kości rąk i nóg), których autentyczność potwierdziły analizy wykonane 
na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie. 

Wówczas powstał skromny ohel, a w latach 20-tych XXI wieku wybudowano ten, 
który w obecnym kształcie możemy oglądać do dziś. 
Mieści się on na cmentarzu żydowskim - to ten ogrodzony, uporządkowany teren  
za budynkiem, skrywający w ziemi szczątki mieszkających kiedyś w Lelowie Żydów; 
obecnie rośnie tam tylko trawa, a kilka odnalezionych elementów macew umieszczono 
na ziemi w pobliżu budowli. 



 

Po przyjściu na miejsce kręciliśmy się trochę po uliczce, robiąc zdjęcia i zastanawiając się, czy będzie możliwość zobaczenia grobu w środku. Ponieważ był zamknięty, a na drzwiach nie było żadnej informacji, nie mieliśmy wielkich nadziei. 
Jednak po chwili pojawił się pewien pan (jak się po chwili okazało mieszkaniec Lelowa), który zapytał, czy jesteśmy zainteresowani odwiedzeniem grobu i synagogi. 
Oczywiście byliśmy.

 Najpierw zaprowadził nas do niepozornego budynku naprzeciwko ohelu, 
który okazał się być skromną 
synagogą

Oprócz głównego pomieszczenia modlitewnego, zobaczyliśmy też mykwę, 
czyli pomieszczenie służące do rytualnych obmyć  i inne pomieszczenia, służące Chasydom przyjeżdżającym tu corocznie, by uczcić kolejną rocznicę śmierci swojego Cadyka. 






Nasz pan przewodnik ciekawie opowiadał o zwyczajach żydowskich i zasadach obowiązujących w religii żydowskiej, wplatając w to fakty z własnego doświadczenia. 
Otóż do małego Lelowa przyjeżdża do grobu cadyka w okolicach stycznia i lutego kilkaset chasydzkich Żydów i wtedy miejscowość zmienia się nie do poznania, a ponieważ nie ma hotelu w Lelowie, mieszkańcy zapraszają gości do swoich domów. 
Przewodnik wspomniał też o pewnej ciekawostce - po przyjeździe Żydzi oddają swoje telefony komórkowe do depozytu, by ich nie kusiły i nie rozpraszały w czasie święta, 
a korzystać mogą z telefonów analogowych, które znajdują się w przedsionku wejścia 
do synagogi, podobnie jak bardzo solidna skarbona z równie solidnym i wyrafinowanym zamkiem, służąca oczywiście do składania ofiar pieniężnych. 

Jak wygląda chasydzkie świętowanie można zobaczyć na stronie z bardzo ciekawymi zdjęciami i tekstem, do której link przesyłam poniżej, a żeby doświadczyć tego osobiście, można wybrać się tam samemu (o ile dobrze pamiętam, w przyszłym, t.j. 2019 roku,
 obchody rozpoczną się 19 stycznia).


Nieco więcej (naprawdę ciekawych informacji) o samych chasydach - historii i zwyczajach tego ruchu religijnego w obrębie judaizmu znajduje się w linku poniżej:


Cztery lata temu, w 100 rocznicę śmierci Dawida Bidermana święto trwało aż tydzień, 
a świętujący chcieli m. in. palić ogniska na ulicach, na co nie zgodziły się miejscowe władze, gdyż zagrażało to bezpieczeństwu - w zamian postawiono metalowe kosze z węglem, żeby można było się ogrzać. Poza tym w centrum Lelowa rozkładany jest namiot, w którym Chasydzi tańczą i śpiewają. Tak samo wyrażają swoją radość wewnątrz grobu Cadyka, 
ale ze względu na ograniczoną ilość miejsca przenoszą się później do namiotu. 
Oczywiście przyjeżdżają tylko mężczyźni i tylko oni mają wstęp do tego namiotu, 
kobiety jedynie z daleka mogą obserwować całą uroczystość. 
Drugi namiot, również ogrzewany ciepłym powietrzem, stawiany jest obok synagogi, 
gdzie nocuje część przyjezdnych. 
Ogólnie wszystkie pomieszczenia wyglądały bardzo skromnie, a niektóre 
wręcz na wymagające remontu lub przynajmniej odświeżenia.


Po zwiedzeniu synagogi inna mieszkanka Lelowa, opiekująca się ohelem, 
udostępniła nam wnętrze ohelu. 
Weszliśmy na piętro po dość stromych schodach i w niewielkim pomieszczeniu 
mogliśmy z bliska oglądać marmurowy grób Dawida Bidermana. 
Bardzo ciekawa jest konstrukcja grobu - jest on umieszczony na piętrze tak, by w żaden sposób nie stykał się z cmentarzem, gdyż w przeciwnym przypadku odwiedzający go pobożni Żydzi zaciągaliby tzw. nieczystość rytualną, 
 która przeszkodziłaby we właściwym obchodzeniu rocznicy.  









**************


Tradycje żydowskie są nadal żywe w Lelowie, gdyż w miesiącach wakacyjnych, 
zazwyczaj w  sierpniu odbywa się  inne wydarzenie - Święto Ciulimu i Czulentu. 
Ma na celu przypomnienie, że kiedyś kultura polska i żydowska przenikały się wzajemnie 
i uzupełniały, tworząc niepowtarzalny klimat Lelowa.
Jednak do dziś widocznym znakiem tego są potrawy nadal przygotowywane 
przez  gospodynie z Lelowa i okolic, czyli czulent i ciulim.

Czulent to tradycyjna potrawa żydowska spożywana w szabat 
(więcej o tej tradycji w pierwszym linku poniżej), 
a ciulim to jego polska wersja. choć mocno różni się od tej pierwszej. 

Mieliśmy okazję przekonać się o tym organoleptycznie -
- mianowicie spróbowaliśmy obu dań, postanawiając w ten sposób, choć w części, 
jeszcze bardziej poczuć klimat żydowskiego sztetla. 
Muszę potwierdzić, że nie są do siebie podobne 
(wbrew temu, co nieraz pisze się o nich), ale obie smaczne i warte spróbowania. 



Zamieszczone powyżej przepisy na oba dania znalezione w internecie,
niewątpliwie odzwierciedlają procedurę, której efektem końcowym są dania, 
których mieliśmy okazję spróbować w Lelowie.