piątek, 21 czerwca 2019

N jak na łąkach pełnych zieleni cz. 2 - islandzki raj

...czyli jak trafiliśmy do miejsca, z którym natychmiast mieliśmy jedno, takie właśnie skojarzenie - 

- tak musiał wyglądać raj, biblijny ogród Eden - 

- w powietrzu prawie widzieliśmy unoszące się zwiewne anioły, eteryczne elfy i nieziemskie motyle - wrażenie było niesamowite, jedyne w swoim rodzaju i powiem szczerze, że pierwszy raz doświadczyłam czegoś takiego, patrząc na tę cudowną, ukrytą wśród wzgórz i kamieni dolinkę ze wstążkami wodospadów, bujną roślinnością i atmosferą pełną namacalnego niemal spokoju i sielskości. Odczuciom wzrokowym i słuchowym (pochodzącym od szemrzących cicho wodospadów i strumyczków) towarzyszyły doznania węchowe -  charakterystyczny niecodzienny, bardzo przyjemny zapach pochodził od porastających tam bujnie roślin o nazwie arcydzięgiel litwor.



















Miejsce to nazywa się Gjain, nie widnieje na ogólnych mapach atrakcji islandzkich, jedynie na lokalnych mapkach, które można znaleźć na tamtejszych nielicznych stacyjkach benzynowych, ale my znaleźliśmy je najpierw dzięki bardzo krótkiej informacji w fantastycznym przewodniku po Islandii autorstwa Andrew Evans'a, który tak pisze:

"Gjain to miejsce, które trudno opisać w przewodniku ze względu na obawę, że dowie się  o nim zbyt wiele osób. Prosta nazwa "wąwóz" sprawia, że podróżny nie spodziewa się zbyt wiele, ale rzeka Rauda ("czerwona") spływa tu po omszałych kamieniach, tworząc przepiękną mozaikę wodospadów i sadzawek. Określenie "sielankowy" to zaledwie początek opisu uroków tego miejsca. Jeśli jakikolwiek zakątek na świecie przypomina mityczny Midgard, to jest nim własnie Gjain. (...) 
To, że dotarliśmy to Gjain poznamy po tym, że natychmiast nabierzemy ochoty, 
żeby wysiąść z samochodu i rozejrzeć się po okolicy."


Na szczęście miejsce jest dość dobrze ukryte, a dojazd jest prawdziwie off-roadowy i dotrzeć można tam tylko samochodem terenowym z napędem na cztery koła. 
Dodam jeszcze tylko, że jeepy lubią się tam psuć...;) - może dlatego, że jest tam tak pięknie, że w tym "raju dla terenowców" chciałyby zostać dłużej;)))



P.S. Arcydzięgiel litwor pachnie... ginem i uwielbiają podgryzać go owce islandzkie - może również i w tym składniku tkwi tajemnica smaku tamtejszej baraniny? ;)


P.S. Jeszcze a propos małych lokalnych stacji benzynowych  - można tam kupić wiele rzeczy, ale najwięcej jest sprzętu i specyfików do pielęgnacji i wyposażenia... koni: 
wędzidła, strzemiona, odżywki, maści, zgrzebła, kopystki etc :)))














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz