sobota, 16 stycznia 2016

X jak niewiadoma

Niewiadoma - jednak mimo wszystko gdzieś jeszcze była, ponieważ, oczywiście nic nie stało na przeszkodzie, oprócz... takiego "drobiazgu", jak miesięczny urlop... I pytanie - czy uda mi się go dostać w określonym, innym niż planowałam czasie, czyli na wiosnę? Więc nadal, mimo wszystko, niepewność, choć już nieco inna, ale przecież ciągle istniała.
Zatem podsumujmy co mieliśmy do tej pory (oprócz tejże, wyżej wspomnianej, niepewności oczywiście):
- wysłany 26 maja e-mail do Pana Krzysztofa
- po niecałych 23 godzinach - 27 maja otrzymałam odpowiedź 
- po niecałych 3 dniach - 30 maja - rozmowa przez telefon z Krzysztofem (już nie z "Panem Krzysztofem":-) - bardzo konkretna, w której mogłam poczuć, że „TO” już się dzieje!
- jeszcze tego samego dnia wysłałam e-mail z prośbą do mojej Pani Kierownik o zmianę terminu urlopu
- i... 31 maja - ekspresowo (Agnieszko - dziękuję!:-) – dostałam zgodę na urlop w innym niż wcześniej planowany, czyli wiosennym terminie!! 
No to teraz już WSZYSTKO wskazuje na to, że jadę!!
Tak,  jak  w  przypadku  Pana  Damiana  wystarczył  jeden telefon, tak w moim - jeden e-mail
do właściwej osoby. Zatem nie Salezjanie, ale Siostry Boromeuszki. A właściwie Krzysztof (znów Tychy), który koordynuje wyjazdy wolontariuszy.
W ten sposób, w ciągu 5 dni, ostatniego dnia pięknego miesiąca maja, byłam już po wstępnych, ale właściwie kluczowych ustaleniach, totalnie zaskoczona tempem i łatwością, z jaką można zrealizować marzenie wyjazdu do Afryki! A mnie wydawało się to prawie niemożliwe, a już na pewno bardzo bardzo trudne.  
Teraz przede mną przygotowania do wyjazdu w szerokim tego słowa znaczeniu - nie tylko muszę przygotować siebie, ale również to, co chciałabym ofiarować na miejscu.

1 komentarz:

  1. Jeszcze nie wyjechałaś, a ja juz nie mogę się doczekać dalszych Twoich relacji i cudownych zdjęć :)

    OdpowiedzUsuń