środa, 12 października 2016

F jak" far niente"

... czyli "nic-nie-robienie" w typowo włoskim stylu. A jeśli uzupełnimy je nieco, by brzmiało jeszcze lepiej - "dolce far niente" - wychodzi nam nic innego, jak "słodkie nic-nie-robienie" czyli włoski sposób na życie - bez niepotrzebnego pośpiechu, stresu i zajmowania się mało istotnymi sprawami. Ponieważ w życiu najważniejszy jest spokój, by móc jakoś znieść niespokojne czasy, w jakich żyjemy, i ważne są również dobre posiłki, podczas których można spokojnie porozmawiać i zrelaksować się, przy lampce lub kilku lampkach dobrego wina (we Włoszech jest tylko dobre wino, niezależnie czy posiada ono certyfikat jakości czy jest to tzw. 'zwykłe' vino della casa). Jednym słowem - miło spędzić wieczór. To cały sekret podejścia do życia, jaki mają Włosi, dlatego rzadko bywają nerwowi, a najczęściej bardzo serdeczni, uśmiechnięci i z pozytywnym nastawieniem do wszystkiego i wszystkich. Będąc tam nawet przez kilka lub kilkanaście dni warto wejść w taki rytm, spróbować czasem przepuścić główny nurt życia gdzieś obok i przy kieliszku wina lub filiżance dowolnie wybranej kawy, popatrzeć na rzeczywistość z zupełnie innej perspektywy. Trudno przy tym oczywiście nie pamiętać o wyglądających z każdego niemal zaułka wiekach historii, które wciągają w przeszłość i pozwalają poczuć atmosferę średniowiecznego lub renesansowego życia

Niemal każde włoskie miasteczko żyje swoim własnym życiem od stuleci, dlatego każde ma swój niepowtarzalny charakter, każde jest inne.

Jest oczywiście Bolonia ze swoimi niepowtarzalnymi kilometrami arkad,


 gdzie również znajdziemy włoską wersję lokalu "Pod Papugami" ;-),


 jest gościnna winnica znanego pisarza Ferenca Mate, zagubiona wśród pól i lasów,



jest położone bardzo wysoko Spoleto z nowoczesnymi ruchomymi schodami, prowadzącymi do starego centro storico, czyli centrum historycznego,


jest maleńkie klimatyczne Trevi, które praktycznie w całości stanowi muzeum pod gołym niebem, gdzie żyje się, jak widać, jednak całkiem normalnie, 


jest uzdrowiskowe Chianciano Terme, czyli po prostu Chianciano Zdrój z wodami termalnymi i mineralnymi, gdzie gołębie pozują do zdjęć ;-),


 A poza miastami są kilometry etruskich korytarzy kutych w skale. Niewiele wiemy o tajemniczym ludzie Etrusków, a to, co wiemy, to głównie domysły... Jedno wiemy jednak z całą pewnością - najwidoczniej nie lubili wędrować po górach, ponieważ pozostawili po sobie te skalne wąwozy - pewnie po to, byśmy dziś mogli uprawiać nowy rodzaj turystyki, a mianowicie "e-trustykę", którą chcę niniejszym spopularyzować;-))))

 


Jest także Orvieto, którego katedra powstała jako przecudowny i jedyny w swoim rodzaju relikwiarz dla relikwii ciała Jezusa, w które została przemieniona hostia w 1260 r.


W Orvieto jest też ciekawa wieża zegarowa, która jeszcze ciekawiej wygląda od środka,


oraz Studnia św. Patryka, mająca dwie klatki schodowe przeznaczone głównie dla osłów noszących wodę z samego jej dna - korytarze skonstruowano tak, by wchodzące i schodzące zwierzęta nigdy się nie spotkały po drodze - mogły się widzieć tylko przez okna z naprzeciwka.


Dotarliśmy też do Civita di Bagnoregio - miasteczka, dla którego czas się powoli kończy, a tak naprawdę zatrzymał się dawno temu, ponieważ jest to "miasto, które umiera" ... 
Niedługo po tym, jak go zbudowano, okazało się, że tylko wierzchnia warstwa gruntu, do pewnej głębokości, to skała, a pod nią znajdują się pokłady gliny, która obsuwa się w bardzo szybkim tempie, powodując oberwania kolejnych fragmentów miasta. Większość mieszkańców wyprowadziła się z miasteczka, teraz jest w nim życie głównie dzięki turystom, którzy odwiedzają to niezwykłe miejsce.  


I wreszcie stolica Toskanii - Florencja, która zawsze ma klucz do mojego serca :-);-)




oraz niezapomniane krajobrazy toskańskie...


Miło się wspomina, zwłaszcza gdy za oknem nadal szaro, i tak bardzo nie chce się wracać do rzeczywistości...


4 komentarze:

  1. Od dość dawna mnie zastanawia jedna rzecz - w każdym "cywilizowanym" języku nazwa kraju o którym (jak zawsze cudnie) piszesz to różne wariacje określenia Italia. Tylko nasza "słowiańska dzicz" wymyśliła sobie Włochy...:D

    A odskok poza czas przy filiżance dowolnie wybranej kawy - rzecz kusząca, ale zakładając z góry, że jakieś latte macchiato to NIE JEST kawa :-) Ale co ja się tam znam :D :D :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Słowiańska dzicz" ma najwyraźniej fantazję i jest ultra-kreatywna...;-). Swoją drogą, to rzeczywiście ciekawe skąd wzięła się ta nazwa w języku polskim. Ktoś może pomóc w rozwiązaniu zagadki etymologii tego określenia?
      Latte macchciato nie jest też czystym mlekiem, zawsze z odrobiną kawy, więc można ewentualnie czuć się usprawiedliwionym...;-). W końcu nie każde słowiańskie serce wytrzyma italiańskie espresso...

      Usuń
  2. o jak dobrze że wrzuciłaś te zdjęcia z ciepłej, słonecznej Italii .. po tym naszym urlopie, kiedy każdego ranka budziłam sie z pytaniem, czy może jednak nie pada i uda się wyjść z domu... czuję że potrzebuję odpoczynku... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koleżanka mojej koleżanki Agnieszki z Rzeszowa mówi (jak napisała do mnie w mailu), że to dolce "walnięte"... - bardzo ale to bardzo mi się podoba to określenie i uważam, że pasuje do naszego hiper-lenistwa w czasie pobytu w górach, bo to już było lekko walnięte, tak siedzieć 2 dni i nic nie robić, tylko bezskutecznie czekać, aż przestanie padać...

      Usuń