niedziela, 9 lipca 2017

K jak kalinichta - post scriptum greckiej wyprawy

Na zakończenie chciałabym jeszcze przytoczyć impresje kogoś, kto chyba jak nikt inny potrafił ująć w słowa to, co niewypowiedziane, to co czuje się patrząc na skarby starożytności, ale trudno te odczucia nazwać. 
Mistrz potrafił i robił to w sposób, który dokładnie oddaje to, co ja czuję za każdym razem, gdy stykam się z historią zaklętą, zatrzymaną w kamieniu ; 
słowami Zbigniewa Herberta kamienie potrafią przemawiać w najbardziej niezwykły dla mnie sposób. 
I chociaż świątynie, o których pisze on w swoim eseju znajdują się w południowych Włoszech -  w Paestum, to są przecież świątyniami na wskroś greckimi, gdyż Grecy dotarli również tam ze swoją sztuką, architekturą i sposobem życia. 
Mnie również kilka lat temu udało się tam dotrzeć, a moje wrażenia właśnie najlepiej oddają te fragmenty eseju 
Zbigniewa Herberta "Barbarzyńca w ogrodzie" pt. "U Dorów". 
Myślę, że będzie to najpiękniejsze podsumowanie tegorocznego wiosennego spotkania z grecką kulturą starożytną. 
Zatem zamilknę, by oddać głos wspaniałemu pisarzowi:

"Wielka kolonizacja grecka przypada na okres od VIII-VI wieku przed naszą erą i ma charakter ekonomiczny. Inaczej niż wcześniejsza o kilka wieków fala greckiej ekspansji, która objęła wybrzeża Azji Mniejszej, a powody jej były polityczne - nacisk Dorów przybyłych z północy. (...) 

Zrazu podboje greckie miały charakter niesystematyczny, piracko - łupieżczy. Szła za nimi legenda, która zdobywała ziemie na własność, zanim wyrosły na niej greckie miasta. Dla Homera kraje na zachód od Morza Jońskiego są domeną baśni. Ale już wtedy, za sprawą poetów, niegreckie rzeki, wybrzeża morskie, groty i wyspy obejmują w posiadania greccy bogowie, syreny i bohaterowie. (...)

Cicero  mówi obrazowo, że brzeg grecki stanowi jakby szlak przyszyty do szerokiej tkaniny pól barbarzyńskich. 
Ten złoty szlak często zabarwiał się krwią. (...)

Posejdonia (z łacińska Paestum) założona została w połowie VII wieku przez Dorów. (...) Wciągu niedługiego okresu czasu zbudowano w mieście dziesięć świątyń. 
Były one nie tylko przejawem ducha religijnego czy, jak się to w nieskończoność powtarza, manifestacją greckiej potrzeby piękna. Sztuka, a zwłaszcza architektura w koloniach spełniała ważną rolę podkreślenia odrębności narodowej wobec otaczających ludów. Świątynia grecka na wzgórzu była jak sztandar wbity w zdobytą ziemię." (...)
Paestum warte jest zwiedzenia jako jeden z najważniejszych i najbardziej pouczających zespołów architektury antycznej.

Południe: nieruchomieją asfodele, cyprysy, oleandry. Jest parna cisza, przetykana świerszczami. Z ziemi do nieba idzie nieustająca ofiara zapachów. Siedzę we wnętrzu świątyni i obserwuję wędrówkę cienia. Nie jest to przypadkowe, melancholijne włóczenie się czerni, ale precyzyjny ruch linii przecinający kąt prosty. Nasuwa to myśl o słonecznym pochodzeniu architektury greckiej. 
Jest rzeczą więcej niż prawdopodobną, że greccy architekci posiadają sztukę mierzenia za pomocą cienia. Kierunek północ-południe był wyznaczony przez najkrótszy cień, który rzuca słońce w zenicie. Szło tedy o odnalezienie sposobu, który by umożliwił wykreślenie prostopadłej do tego cienia, a więc dałby kierunek zasadniczy, świętą orientację: wschód - zachód. (...)




Sztuka Dorów głębiej i naturalniej była związana z religią niż późniejsze porządki architektury antycznej. Nawet samym swoim materiałem. 
Marmur stylu jońskiego i korynckiego oznaczał chłód, oficjalność i pompę. Wykwintni bogowie utracili swoją moc. (...)

Żeby w pełni zrekonstruować świątynię Dorów, trzeba by pomalować ją na jaskrawe czerwienie, błękity i ochrę. Zadrżałaby przy tym ręka najbardziej brutalnego konserwatora. Chcemy widzieć Greków wymytych przez deszcze, białych, pozbawionych pasji i okrucieństwa. (...) 
Gdyby zwiedzający mieli więcej wyobraźni, zamiast trzaskających kodaków, przyprowadziliby byka i zabili przed ołtarzem. (...)

Trzeba spędzić wśród kolumn przynajmniej jeden dzień, aby zrozumieć życie kamieni w słońcu. Zmieniają się one zależnie od pory roku i dnia. 
Rankiem wapień Paestum jest szary, w południe miodowy, o zachodzie słońca płomienisty. 
Dotykam go i czuję ciepło ludzkiego ciała. Jak dreszcz przebiegają po nim zielone jaszczurki.




Schyłek dnia. Niebo jest spiżowe. Złoty wóz Heliosa stacza się do morza. O tej porze, jak mówił Arcypoeta: "ciemnieją wszystkie ścieżki". (...). 
Kolumny przyjmują żywy ogień zachodu. Niedługo w ciemniejącym powietrzu będą stały jak spalony las."







Kalinichta czyli "dobranoc":-)








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz